W przeprowadzonej ewaluacji przeraża mnie bezmyślny automatyzm, połączony zresztą z licznymi sankcjami – a to za brak publikacji, a to za błędne dane – które stosowane są dosyć arbitralnie i wybiórczo. Tak jakby celem ewaluacji nie było ustalenie, jak się rzeczy mają, lecz raczej próba obniżenia wyniku jak największej liczbie jednostek naukowych. Nie dopuszczono nawet myśli, że wyniki kryterium I i II nie powinny sobie przeczyć. W efekcie mamy absurd – pisze dr hab. Marcin Miłkowski z Instytutu Filozofii i Socjologii PAN.